Wiek Nie Oznacza Braku Lęku
2010-02-02
Starość rzadko wiąże się ze spokojnym, pogodnym korzystaniem z uroków życia. Częściej jej przeżywanie utrudniają niskie emerytury, choroby i samotność. Samotność nie tylko w klasycznym rozumieniu tego słowa, ale przede wszystkim ta związana ze śmiercią współmałżonka lub wyjazdem dzieci i wnuków w odległe miejsca, nieraz na drugim końcu Polski lub za granicą. Bywa też, że jest to całkowite osamotnienie, gdzie opiekę nad osobą starszą sprawują tylko i wyłącznie pielęgniarka, pracownik socjalny albo wolontariusz. Niestety, zdarza się, że w wyniku zaniedbania osoba taka zostaje pozostawiona sama sobie. Samotność zaś odciska największe piętno na psychice ludzkiej u schyłku życia, w obliczu ciężkiej choroby i zbliżającej się śmierci.
Chociaż długość życia regularnie się wydłuża, problem utraty sprawności w podeszłym wieku pozostaje i musi być brany pod uwagę. Tym bardziej, że starsza osoba spotyka się z trudnościami, które dla człowieka młodego i sprawnego mogą wydawać się abstrakcją. Dlatego osobie będącej u schyłku życia, cierpiącej na liczne choroby i zaburzenia w funkcjonowaniu organizmu, należy zapewnić komfort i spokój w sprawach prozaicznych, codziennych. Ważne jednak, aby nie było to wyręczanie. Im dłużej człowiek trzyma ster we własnych rękach, im dłużej zachowuje samodzielność, tym przebiega proces starzenia. Jak wszędzie, także tu, ważną rolę odgrywa nastawienie psychiczne. Jeśli nasza babcia lub ojciec obruszają się na dźwięk słów „zrobię to za ciebie” lub „zostaw to, nie dasz rady”, nie naciskajmy. Jeśli mimo podeszłego wieku stanowczo chcą pozostać w dużym, pustym domu – nie nakłaniajmy do zmiany tej decyzji.
Sprawa ma się inaczej, gdy osoba starsza jest ciężko lub śmiertelnie chora. Wtedy w grę wchodzić może konieczność stałej opieki lub umieszczenia członka rodziny w szpitalu lub hospicjum. Ważne, aby nie skupiać całej swojej uwagi na fizycznym aspekcie opieki. Osoba starsza, chorując i osiągając wiek starości zaawansowanej, nie powinna być traktowana jak bezradne i bezbronne dziecko. Aspekt psychologiczny i emocjonalny pomocy odgrywa tu bardzo ważną rolę. Istotne, aby człowiek taki przebywał w otoczeniu ludzi lub przynajmniej spotykał się regularnie z jedną, wybraną osobą. Rodziny osób starszych bywają zniecierpliwione ich niedołężnością i brakiem samodzielności. Warto więc, w trudnych przypadkach, poprosić o pomoc centrum wolontariatu lub inną tego typu organizację, o przydzielenie wolontariusza. Będzie on osobę starszą odwiedzał, dzielił się swoim czasem i obecnością, czytał podopiecznemu książkę lub gazetę albo po prostu rozmawiał. Trzeba jednak pamiętać, że najważniejsza jest obecność bliskich. To właśnie ona sprawia, że starsza osoba przekonana jest o sensie własnego życia i patrzy w przyszłość z mniejszym niepokojem.
Wśród osób starszych zwiększa się poziom religijności i aktywnej praktyki w środowisku kościelnym. Jeśli jednak choroba postępuje, niemożliwe staje się uczęszczanie na Mszę świętą lub uczestniczenie w spotkaniach grup przykościelnych. Chory nie musi wtedy ograniczać się do modlitwy w samotności lub słuchania audycji radiowych czy oglądania programów telewizyjnych. Nieodzowna może być pomoc działających w danej parafii osób, często członków kościelnych grup młodzieżowych. Warto także poprosić zaufanego księdza, by co jakiś czas odwiedzał osobę chorą, szczególnie ciężko. Rozmowy na tematy ostateczne z doświadczonym duchownym, dają osobom wierzącym dużo siły. Warto zadbać, aby nasz bliski – oczywiście jeśli wyrazi chęć i zgodę – miał możliwość skorzystania z tego typu spotkań.
Osoba starsza przechowuje w pamięci lata swojego życia: smak sukcesów, ale i gorycz porażki. Pozwólmy jej mówić o tym, co było, snuć wspomnienia i refleksje. Zwłaszcza że starość to okres, w którym wspomnienia młodości stają się bardziej wyraziste i jaskrawe. Umożliwiając godne odejście, nie ograniczajmy się do usprawniania codziennych obowiązków, takich jak jedzenie i mycie. Pamiętajmy, że to właśnie wtedy wzrasta rola poczucia ważności i przynależności. Nawet jeśli osoba taka popełniła w przeszłości poważne błędy, nie wypominajmy jej ich w końcowym okresie życia, zwłaszcza w obliczu faktycznie zbliżającej się śmierci. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że wiek podeszły to zmiany w mózgu, które prowadzą nieraz do zachwiania rysów osobowości. Stąd starcza zgryźliwość i pesymizm, które nasuwają porównanie osoby starszej do dziecka. Są to zachowania niezależne od intencji człowieka, dlatego należy podejść do nich z dużą dawką cierpliwości i zrozumienia.
Umieranie osoby starszej może wydawać się łatwiejsze do zniesienia. To prawda w niewielkiej tylko części. O ile przewlekłe choroby wieku starczego pozwalają pogodzić się bliskim z myślą o zbliżającej się śmierci członka rodziny, o tyle dla samej osoby umierającej śmierć zawsze jest przeżyciem jednostkowym i fundamentalnym. Uszanujmy to, obdarzając chorego należytą uwagą. Patrzmy na niego przez pryzmat jego człowieczeństwa, a nie przeżytych lat. Człowiek jest w obliczu śmierci bezbronny i osamotniony – niezależnie od wieku.