Kondolencje - Czy Słowa Mogą Ukoić Ból ?
2010-05-09
Pogrzeb, pomimo swojej tragicznej przyczyny, jaką stanowi śmierć istoty ludzkiej, jest sytuacją społeczną. Wymaga interakcji, kontaktu z drugim człowiekiem, przede wszystkim z najbliższymi zmarłego. Trudno jest znaleźć równowagę pomiędzy chęcią niesienia pomocy, ukojenia czyjegoś bólu, a obawą, że zachowamy się niestosownie i wkroczymy z butami w cudzą intymność. Uczestnicy ceremonii pogrzebowej niejednokrotnie zastanawiają się, co powiedzieć bliskim osoby zmarłej. Czy w sytuacji granicznej, za jaką należy uznać śmierć, słowa mogą cokolwiek zmienić i w jakikolwiek sposób przynieść pociechę? Na pewno najważniejsza jest obecność, ale warto znać kilka podstawowych zasad, które pozwolą zachować się stosownie do sytuacji w momencie składania kondolencji.
1. Kondolencje składane w trakcie i bezpośrednio po pogrzebie
To, czy powinno się składać kondolencje, gdy ból bliskich po stracie jest największy, zależy od stopnia zażyłości. Sytuacja jest klarowna, gdy bliska nam była zarówno osoba zmarła, jak i jej rodzina. Wyrazy współczucia przychodzą wtedy jako naturalna konsekwencja wcześniejszej więzi, nie muszą być ważone i przygotowywane wcześniej, bo znamy charakter i emocjonalność żałobników. W takich momentach wystarczy nieraz mocny uścisk czy współczujące spojrzenie. Jeśli jednak byliśmy w bliskiej relacji tylko z osobą grzebaną, zaś jej rodziny nie znaliśmy lub znaliśmy słabo, należy zrezygnować ze składania kondolencji. Pogrzeb jest na tyle trudnym doświadczeniem, że żałobnicy nie powinni mieć wówczas do czynienia ze zbyt wielką ilością obcych twarzy czy nadmiarem schematycznych słów współczucia. Jeśli z kolei przychodzimy na pogrzeb osoby, która była bliskim naszego przyjaciela lub dobrego znajomego, dla nas zaś kimś obcym, kondolencje składamy. Przychodzimy wtedy przede wszystkim jako wsparcie dla tych, których dotknęła tragedia straty. Jakich słów należy używać? Zdecydowanie nie wolno przesadzać z długością kondolencji, z wyszukiwaniem zgrabnych czy ozdobnych formuł. „Tak bardzo ci współczuję”, „Jestem z tobą”, „Pamiętaj, że zawsze możesz się odezwać” – to najprostsze słowa, które w swojej prostocie zawierają głęboką intencję, pragnienie niesienia ulgi. Unikajmy stawiania pytań typu „Jak się czujesz? czy „Jak mogę ci pomóc?”, zwłaszcza jeśli byliśmy tylko znajomymi lub współpracownikami osoby zmarłej. To pytania, na które odpowiedź może poruszyć w żałobnikach dodatkowe struny bólu. Pozostańmy przy zapewnieniu, że w każdej chwili można na nas liczyć i w razie jakichkolwiek problemów jesteśmy do dyspozycji. Pamiętajmy przy tym, żeby nie rzucać słów na wiatr – jeśli zdajemy sobie sprawę, że nasze możliwości ofiarowania pomocy są w jakiejś sferze mocno ograniczone, nie proponujmy jej. Zachowajmy dystans i zdrowy rozsądek – nie wyklucza to w żaden sposób współczucia.
2. Kondolencje telefoniczne lub listowne
W tym przypadku również kwestią decydującą jest stopień zażyłości ze zmarłym lub jego najbliższymi. Ponadto z tego typu środków powinniśmy korzystać tylko wtedy, gdy złożenie kondolencji osobiście jest niemożliwe. Telefon do osób, które mieszkają w tym samym mieście, nie jest wskazany. Jeśli osoba zmarła lub jej rodzina byli nam wystarczająco bliscy, z pewnością wybierzemy się na pogrzeb. Inaczej jest w sytuacji, gdy wiemy, że możemy w sposób namacalny pomóc żałobnikom, na przykład podczas przygotowań do pogrzebu, zwłaszcza jeśli zdajemy sobie sprawę, że taka pomoc jest niezbędna. Wtedy propozycja pomocy może łączyć się z telefonicznymi kondolencjami. W innym wypadku nie zakłócajmy chwil żałoby, które naznaczone są ogromem negatywnych emocji połączonych z przymusem załatwiania spraw formalnych . Podsumowując: zadzwonić lub wysłać list polecony możemy tylko wtedy, gdy nie ma możliwości złożenia kondolencji osobiście, to jest gdy przebywamy w innym kraju lub choroba czy inne sprawy osobiste uniemożliwiają nam dotarcie na ceremonię pogrzebową. Jeśli od pogrzebu minęło kilka tygodni nie składajmy kondolencji, nawet jeśli wcześniej nie wiedzieliśmy o śmierci danej osoby – byłoby to rozdrapywanie ran, które albo jątrzą się wówczas z siłą równie wielką, co bezpośrednio po zgonie lub dopiero zaczynają się zabliźniać.
Pamiętajmy, że najważniejsze jest samopoczucie żałobników. Jeśli żadne słowa nie przychodzą nam do głowy, nie starajmy się na siłę łatać ciszy. Mocne przytulenie osoby pogrążonej w żałobie może być warte więcej niż sto uroczyście przygotowanych zdań. Uważajmy jednak, żeby nie przekroczyć przy tym bariery intymności – tak bliski kontakt fizyczny nie zawsze jest dopuszczalny, czasem należy pozostać przy uściśnięciu dłoni. I co najważniejsze: uszanujmy wybór bliskich zmarłego, jeśli ksiądz podkreśli podczas nabożeństwa żałobnego, że proszą oni o zrezygnowanie ze składania kondolencji.
Słowa nie ukoją bólu. Ukoić ból może tylko wypowiadający je człowiek. Zachowajmy szacunek dla uczuć najbliższych zmarłego, którym potrzebna jest przede wszystkim nasza obecność. Używajmy prostych słów, dalekich od sztucznie spreparowanych formułek i skupiajmy się na faktycznej pomocy żałobnikom.