Biologiczna strona śmierci – co się dzieje z ciałem?
2010-10-17
Śmiercią biologiczną nazywamy moment ustania wszelkich funkcji życiowych, stan w pełni ostateczny i nieodwracalny. Odróżnić ją można od śmierci klinicznej, która daje szansę przywrócenia pacjenta do pełnej sprawności, a także od innych stanów nienaturalnych dla ludzkiego organizmu, takich jak życie zredukowane, minimalne czy pośrednie. Jednak faktyczny zgon, a więc ten, który utożsamiany jest ze śmiercią mózgu, różni się od pozostałych rodzajów (tak czy inaczej stojących po przeciwnej stronie życia) tym, że stanowi całkowite unicestwienie jednostki. Biologia śmierci jest dla przeciętnego „śmiertelnika” dosyć przerażająca, choć na co dzień mają z nią do czynienia lekarze, pielęgniarki, a także – na przykład – policjanci. Mimo grozy, jaką można odczuwać czytając o śmiertelnych zmianach w ludzkim ciele, trzeba wiedzieć, że dotyczą one każdego z nas. I bynajmniej nie sprawiają, że nasze życie przestaje mieć jakąkolwiek wartości z powodu marności tego, co nazwać można powłoką duszy. Faktem jest jednak, że należymy do świata natury, przyrody – co widać choćby w sentencji religijnej „z prochu powstałeś, w proch się obrócisz”.
Jak więc wygląda biologiczny aspekt śmierci? Jakie zmiany zachodzą w ludzkim organizmie i jaki jest ich wpływ na proces datowania zgonu czy ustalania jego przyczyny? Nauka odkryła wiele tropów, które pozwalają z dużą dokładnością stwierdzić, kiedy dana osoba zmarła. Jest szczególnie przydatne, gdy ciało znaleziono po długim czasie i z trudem podlega ono identyfikacji. Objawy zgonu dzielimy na te, które pojawiają się we wczesnym okresie po ustaniu funkcji życiowych i śmierci mózgu oraz na te, które w widoczny i nie pozostawiający żadnych wątpliwości sposób świadczą o postępującym rozkładzie ludzkiego ciała. Do pierwszej grupy należą brak oddechu i tętna, bladość powłok i oziębienie skóry. Uznaje się je za zwiastuny nie dające pewności, że dana osoba nie żyje. Stosunkowo wcześnie mamy też do czynienia z wysychaniem rogówki, występowaniem plam opadowych i stężeniem pośmiertnym, które w całości obejmuje mięśnie człowieka po mniej więcej siedmiu godzinach od zgonu. Zesztywnienie ustępuje - po dwóch, trzech dobach od śmierci. Objawy, które w stu procentach świadczą o nieodwracalnym zaniku funkcji życiowych i śmierci mózgu mają jeszcze bardziej drastyczny charakter. Wiele z procesów pośmiertnych wymaga używania fachowej terminologii, zrozumiałej tylko dla medyków i osób badających biologiczne aspekty śmierci. Nieprzyjemny wydźwięk mają same ich nazwy: gnicie, strupieszenie, zeszkieletowanie. To właśnie w wyniku rozpadu gnilnego powstaje nieprzyjemny zapach, tak charakterystyczny dla miejsca, w którym znajdują się zwłoki. Co jednak ważne: procesy, o których mowa, a które budzą wręcz odrazę, mimo że dotyczą przecież nas wszystkich, są niezwykle istotne dla krążenia pierwiastków w przyrodzie. Każdy przecież zna enigmatyczne powiedzenie mówiące o tym, że „nic w przyrodzie nie ginie”. Jest ono całkiem dosłowne, bo nasze ciała, rozkładając się pod ziemią, zostają wchłonięte do ekosystemu i wciąż funkcjonują, choć w innej formie. I nie przeczy to tezie, że człowiek jest istotą duchową, czego uzasadnienie wymagałoby kolejnych kilku (kilkunastu) akapitów – na to nie ma miejsca w krótkim tekście.
Jakie jeszcze objawy pośmiertne pojawiają się po zgonie? Wspomniane strupieszenie, którego nazwa pochodzi od łacińskiego mumificatio, nie jest procesem stricte naturalnym. Następuje w szczególnych miejscach lub okolicznościach przebywania zwłok, takich jak torfowiska, lód, obszar podbiegunowy, pustynny piasek lub popiół wulkaniczny. Strupieszenie można określić po prostu jako naturalną konserwację zwłok denata, która zapobiega ich rozkładowi. Bywa jednak, że zwłoki zachowuje się świadomie. Klasycznym przykładem mumifikacji celowej są odkrywane aż do czasów współczesnych mumie egipskie, a także zwyczaj balsamowania zwłok przywódców państw komunistycznych, na przykład Włodzimierza Lenina, który do dziś spoczywa w swoim mauzoleum, bezpośrednio sąsiadującym z Kremlem. Inną pośmiertną zmianą jest przeobrażenie woskowo-tłuszczowe, które następuje, gdy zwłoki przebywają w środowisku wilgotnym, ze słabym dostępem powietrza i w niskiej temperaturze. Ciało takie przypomina plastyczną, szarą masę i sprawia wrażenie, jakby posypane było wapnem. Ostatnim stadium rozkładu zwłok, kiedy destrukcji uległy już wszystkie tkanki miękkie, jest zeszkieletowanie. Jak sama nazwa wskazuje, w ostatnim etapie mamy do czynienia z ludzkim szkieletem, który w kulturze zachodniej jest podstawowym symbolem śmierci. Do pełnego zeszkieletowania, a więc rozpadu ścięgien, chrząstek i więzadeł, dochodzi w ciągu 5-10 lat od momentu zgonu.
Powyższe informacje tylko pobieżnie rysują przebieg procesów, jakim ludzkie ciało podlega po śmierci. Trudno uznać je za pocieszające czy osłabiające lęk przed nieuchronnym. Jednak świadomość ich występowania wzbogaca naszą wiedzą na temat ekosystemu, którego częścią jesteśmy, pozwala też zrozumieć mechanizmy rządzące światem przyrody. Pokazuje nam, że w dużej mierze stanowimy ciało, mimo iż przeważa w nas duchowość i intelekt oraz świadomość wyższości nad istotami niższego rzędu. Być może również wiedza tego typu uczy szacunku do natury, która mimo rozwoju cywilizacji wciąż pozostaje nieokiełznana – przecież żaden człowiek nie potrafi zatrzymać deszczu spadającego z nieba i nawadniającego ziemię, dającego życie roślinom. Kruchość ludzkiego ciała, okraszona wymownymi słowami takimi jak gnicie czy zeszkieletowanie, jest zarazem świadectwem tego, że przyroda idzie wyznaczonym sobie rytmem, a człowiek znajduje w tym rytmie swoje wyraźne miejsce.