Różne formy pochówku na przestrzeni wieków
2012-02-01
Mimo iż w większości religii przyjmuje się, że po śmierci człowieka jego dusza żyje nadal, w niemal każdym
z wyznań istotna jest kwestia pochówku materialnej części człowieka – jego ciała. Na formę pochówku, poza względami religijnymi, wywierają wpływ również czynniki geograficzne czy klimatyczne. Pierwsze ślady tak zwanych pochówków intencjonalnych pochodzą sprzed około stu tysięcy lat. Wcześniej, zanim ukształtowała się świadomość kulturowa i religijna, zwłoki najczęściej po prostu porzucano. We współczesnej Polsce dominuje pochówek grzebalny w trumnie oraz kremacja, jednak jeszcze w dwudziestym wieku naszej ery znane były na świecie metody postępowania ze zwłokami przyprawiające przeciętnego Europejczyka o gęsią skórkę. Trzeba do nich zaliczyć endokanibalizm, czyli spożycie ciała lub prochów zmarłego członka grupy (tak postępowały na przykład niektóre plemiona Indian Amazońskich) oraz oddawanie zwłok na żer ptakom, poprzez wystawianie ich na specjalnych "wieżach milczenia". Jak jednak wyglądało postępowanie ze zwłokami w czasach najdawniejszych, wśród pradawnych Słowian?
U Słowian na ceremonię pogrzebową składało się spalenie zwłok, złożenie ich do urny, a potem do grobu. Kremacja nie była oczywiście jedyną metodą stosowaną w tych czasach, jednak zdecydowanie dominowała. Ciało zmarłego kładziono na stosie po to, aby spłonęło w oczyszczającym ogniu, prochy zaś umieszczano
w glinianych naczyniach i zakopywano w grobach lub też przenoszono w inne miejsce i tam sypano kopiec
z ziemi, nazywany kurhanem. Prochy (albo zwłoki) chowano najczęściej przy drogach, w polach albo lasach. Metoda pochówku bez palenia nie była zbyt popularna w kulturze słowiańskiej, gdyż nie zabezpieczała przed wampiryzmem. Zarazem oprócz palenia zwłok stosowano zabiegi magiczne mające na celu utrudnienie przeistoczenia się zmarłego w wampira: wynoszono ciało oknem a nie drzwiami, do miejsca pochówku zmierzano okrężną drogą oraz chowano zmarłego za wodą, aby utrudnić mu drogę powrotną. Zdarzało się również odwracanie urny do góry dnem i przyciskanie wieka kamieniem.
Przechodząc do tematu obrządków pogrzebowych w średniowiecznej Polsce, trzeba zaznaczyć, że istniał wówczas konflikt między pogaństwem a chrześcijaństwem. Kościół ostro występował przeciwko słowiańskiemu zwyczajowi palenia zwłok oraz ich grzebania poza miastem. Jednak przez długi czas na prawowierny pochówek mogli sobie pozwolić tylko nieliczni, najbogatsi. Dopiero XII wieku stało się możliwe przeprowadzanie pogrzebów w pełni zgodnych z zasadami chrześcijańskimi. W średniowieczu istniały również stowarzyszenia zajmujące się pochówkiem ubogich, ofiar klęsk żywiołowych i epidemii. Często bowiem nie zajmowano się zakładaniem cmentarzy dla zmarłych w wyniku chorób zakaźnych i ciała wyrzucano na znajdujące się poza miastem składowiska śmieci. Na szczęście nie tylko w średniowieczu, ale też później, w XVI-XVIII wieku, powstawały bractwa zapewniające opuszczonym godny pochówek.
Współcześnie u chrześcijan najpowszechniej stosuje się pochówek grzebalny w trumnie, choć coraz częściej dokonuje się kremacji. Zmarłego chowa się w ubraniu, w pozycji leżącej, z rękami splecionymi na brzuchu. Wcześniej poddaje się go zabiegom kosmetycznym. Trumna umieszczana jest w grobach ziemnych,
o głębokości około dwóch metrów, zasypywanych i przykrywanych nagrobkiem. Rodziny bogatych zmarłych składają trumny w murowanych, wieloosobowych grobowcach. W krajach uznających i stosujących kremację praktykuje się zakopywanie urn w płytkich grobach ziemnych lub ustawianie ich w kolumbariach. Praktykowane jest też rozsypywanie prochów. U muzułmanów dominuje pochówek, w którym zwłoki owija się płachtą i - ułożone twarzą do Mekki - grzebie prosto w ziemi (możliwie jak najszybciej). O lokalizacji pochówku decyduje w związku z tym miejsce, w którym nastąpił zgon. Ciało zmarłego, bez stosowania trumien, składa się do grobu ziemnego. Grób rzadko pokrywa się dodatkowymi ozdobami, poza kamienną płytą z wyrytym imieniem
i nazwiskiem zmarłego. Z kolei w hinduizmie zmarli są spalani nad brzegami rzek lub w ich pobliżu, potem zaś szczątki wyrzuca się do jej nurtów. Zmarli, w odświętnym ubraniu, owinięci w tkaniny, składani są na stosach
z drewna. Nie zawsze dochodzi do pełnego spalenia (nie wszystkie rodziny stać na odpowiednią ilość drewna), dlatego niekiedy wrzuca się do rzeki tylko lekko nadpalone ciało. Niektóre ludy, chcąc godnie uczcić zmarłego, organizują mu pogrzeb rozłożony w czasie. Konkombowie z Ghany bezpośrednio po śmierci chowają zwłoki tymczasowo. Następnie rodzina gromadzi pożywienie, aby zorganizować wystawną uroczystość, na którą przybywają krewni i znajomi z odległych stron. Dopiero wtedy organizuje się właściwy pogrzeb. Niektórzy Tybetańczycy żegnają się ze swoimi zmarłymi oddając ich ciała na pokarm dla sępów. Nagie ciało układane jest w specjalnym, położonym poza zabudowaniami miejscu. Rodzina i uczestnicy pogrzebu czekają w pewnym oddaleniu od zwłok tak długo, aż sępy pożrą wszystkie miękkie tkanki. Kości miażdży się wówczas do postaci, którą sępy również mogą spożyć. Dopiero gdy nie pozostaje żaden element ciała, pochówek uznaje się za zakończony.
Od tradycyjnych form pogrzebu odstępowało się zawsze w sytuacjach wyjątkowych, takich jak wojny czy masowe klęski żywiołowe, gdy liczba zmarłych nie pozwalała na identyfikację lub też brakowało pieniędzy
i czasu na organizowanie pojedynczych pogrzebów. W takich sytuacjach stosowało się i stosuje grzebanie
w mogiłach zbiorowych. Na szczęście współcześnie, przynajmniej w naszym kręgu kulturowym, zdarza się to coraz rzadziej. Pozostaje mieć nadzieję, że również w innych punktach globu masowe grzebanie zwłok nie będzie już potrzebne. Najlepiej, aby przyczynił się do tego całkowity brak wojen i zwiększenie poziomu życia wszystkich obywateli świata, bez względu na rasę, wiek czy płeć.