Buddyjskie spojrzenie na śmierć
2012-06-01
Moment śmierci jest we współczesnej medycynie przedmiotem sporów i etycznych dociekań. Kontrowersje budzi uznawanie za martwą osoby, której żyły tłoczą krew, a organizm trawi pokarm. Z drugiej strony brak świadomości u człowieka znajdującego się w stanie wegetatywnym i całkowita niemożność kontaktu z nim każą zapytać o to, czy zachowanie czynności życiowych zawsze jest tożsame z życiem jako takim. Buddyzm nie zna takich wątpliwości. Śmierć jest tam stawiana w opozycji do życia, będącego podstawą ludzkiej świadomości. Przyjmuje się, że gdy ciało nie jest w stanie dłużej podtrzymywać świadomości, następuje śmierć. Czy jednak buddyjska filozofia zawsze i bez mrugnięcia okiem rozgranicza śmierć i życie?
Nie. Jest tutaj miejsce na stany pośrednie. Buddyzm głosi, że nawet gdy lekarze orzekną zgon, sam człowiek może nie być martwy, a jego ciało – może się nie rozkładać. Mówi się wówczas o stanie przejrzystego światła śmierci. Według buddyzmu wadżrajany (jedna z trzech tradycji współczesnego buddyzmu) podczas agonii
w ciele człowieka zaczynają działać dwa subtelne elementy: biały i czerwony. Element biały przemieszcza się
z obszaru głowy, w dół, aż do serca, które jest centrum sił życiowych. Poniżej serca pojawia się element czerwony, przypominający kroplę. Podczas opadania białego elementu człowiek doświadcza bladego światła,
a gdy czerwony element zmierza ku sercu – czerwonej poświaty. Gdy dwa te elementy połączą się, traci świadomość. Zaraz potem pojawia się doświadczenie przejrzystego światła śmierci. Przeżywa je każdy, ale dla jednych będzie to kilka sekund, dla innych zaś kilka minut, dni albo tygodni. Dopóki trwa, zachowana zostaje łączność między umysłem a fizycznym ciałem. Z chwilą, kiedy nastąpi pełny rozdział między umysłem
a ciałem, to drugie zaczyna się rozkładać i dopiero w tym momencie mówi się, że nastąpił zgon.
Co dzieje się potem? Buddyści wierzą w reinkarnację, jednak w ujęciu buddyjskim jest ona czymś zgoła innym niż to, co zwykliśmy przez to słowo rozumieć. Narodziny i śmierć oraz ponowne narodziny nie są tutaj odradzaniem się konkretnej osoby ludzkiej. Buddyzm nie uznaje istnienia wiecznej, indywidualnej ludzkiej duszy. To spojrzenie jest zupełnie odmienne od kultu jednostki oraz indywidualizmu – nurtów dominujących
w pojmowaniu ludzkiej egzystencji w zachodnim kręgu kulturowym. Mylne byłoby zdaniem buddystów twierdzenie, że konkretny człowiek odradza się w kolejnych wcieleniach, w jednym będąc kobietą, w innym mężczyzną, w jednym istotą ludzką, a w drugim rośliną. Zarazem jednak ten sam człowiek – przechodząc do następnego wcielenia – może stać się zwierzęciem czy innym żywym stworzeniem, ponieważ wszystkie elementy przyrody tworzą nierozerwalną całość. Jednak odradzając się w innej postaci, nie jest on dokładnie tym, czym był wcześniej. Osoba, która się odradza, nie jest tą samą, która umarła. Nie jest też inną osobą. Ten paradoks jest jednym z najtrudniejszych do zrozumienia elementów pojmowania śmierci w buddyzmie.
Czy mamy do czynienia z nieskończonym korowodem życia i śmierci? Tym, co może wyrwać daną istotę
z łańcucha śmierci i narodzin jest wyzwolenie z wszelkich pragnień i uzyskanie duchowego oświecenia, nazywane nirwaną. Polega ona na zastąpieniu ulotnych stanów psychicznych, emocji i wrażeń przez stan odwieczny, stały. Nirwana nie jest jednak odczuwana przez byt indywidualny, brakuje podmiotu, który by stan nirwany kontemplował. Można zadać pytanie: czym nirwana różni się od niebytu? Czy człowiek, który osiągnął nirwanę, istnieje? Nirwana nie jest śmiercią, ale nie jest też wiecznym istnieniem. Budda starał się wyjaśnić tę sprzeczność, pytając, co dzieje się z ogniem po wygaśnięciu. Znika? Jeśli tak, to gdzie? Jeśli nie, dlaczego go nie widzimy? Pod jaką zatem postacią się odradzamy? To pytania, na które nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, a jednocześnie pobudzające wyobraźnię. Buddyzm głosi, iż wszystko jest zmienne i nietrwałe, również ludzka psychika, osobowość. Budda porównał odradzające się istoty ludzkie do płomieni, które – aby istnieć – pochłaniają kolejne wiązki chrustu czy papieru. Gdy jeden człowiek odchodzi, rodzi się inny, a stany te następują jeden po drugim – życie i śmierć opierają się na zasadach przyczyny i skutku.
Jak odnieść ideę nirwany do życia doczesnego? Celem życia jest nie pragnąć ani śmierci, ani wiecznego istnienia. Chodzi o to, aby zatopić się w potoku zdarzeń, z jakich składa się życie. Buddyzm wyraźnie zaznacza, że człowiek – żyjący tu i teraz – nie jest nieśmiertelny. Pragnienie nieśmiertelności jest oznaką, że nie osiągnęliśmy oświecenia, że jesteśmy rozedrgani i niespokojni. Świat jest strumieniem zdarzeń, podobnie jak ludzki umysł jest strumieniem myśli, uczuć, spostrzeżeń. Przejściowość dotyka również człowieka i jest to zupełnie naturalne. Buddyzm nie jest jednak tożsamy z ateizmem, bo nie zaprzecza istnieniu innych sfer rzeczywistości oraz bogów, choć oczywiście nie wyznaje wiary w jednego Boga. Budda nie jest bogiem, dlatego buddyści nie praktykują modlitwy do niego.
Czy buddyzm jest filozofią smutku i rozpaczy? Wszak kolejne narodziny zawsze kończą się śmiercią, a życie znaczone jest chorobami, ciężką pracą, wreszcie umieraniem. To wszystko prawda, jednak siłą buddyzmu jest droga, jaką powinien iść człowiek, aby osiągnąć spokój i pogodę. W tej drodze, w kroczeniu nią, zawiera się sens życia, a skupienie na niej może przynieść zwycięstwo nad śmiercią, która czeka u jej końca. Jednym
z głównych elementów filozofii buddyzmu jest stała świadomość śmierci. Nie polega ona jednak na kurczowym trzymaniu się nadziei na nieśmiertelność, ale na traktowaniu każdej chwili życia jako szansy na oświecenie. To jak człowiek spożytkuje życie, ma wpływ na jakość egzystencji w przyszłych wcieleniach. Tylko zrozumienie istoty śmierci i uświadomienie sobie jej obecności w życiu pozwala ujarzmić strach. Nawet jeśli jesteśmy chrześcijanami albo nie utożsamiamy się z żadną religią – warto czerpać z zasad buddyjskiej filozofii życia. Wszak śmierć dotknie każdego z nas – bez względu na wyznanie. A skupienie na tym, aby każda chwila doczesnego istnienia miała niepowtarzalną wartość wydaje się wskazówką uniwersalną – wychodzącą poza granice poszczególnych wyznań, światopoglądów i przekonań.