Zmarły, którego nie ma
2012-11-01
Większość zaginięć wyjaśnia się w ciągu kilku dni, tygodni albo miesięcy. Bywa jednak i tak, że człowiek wychodzi z domu i przepada bez wieści na wiele lat. I chociaż jego śmierć nie została potwierdzona, wydaje się bardziej prawdopodobna niż porwanie czy chęć rozpoczęcia nowego życia. Poczucie winy i ogromna tęsknota najbliższych rzadko mijają, nawet po latach. Czas nie leczy ran, pozwala jedynie przyzwyczaić się do bólu. Ludzie zawodowo stykający się z bliskimi osób zaginionych zauważają, że niemal nie zdarza się, aby ktoś powiedział, że pozbył się jakiejkolwiek nadziei. Jednak choć w przypadku osób trwale zaginionych brakuje pewności co do tego, czy naprawdę nie żyją, to prawdopodobieństwo pozostania takiego człowieka przy życiu jest bliskie zeru. Mimo to rodzinom trudno jest w dniu Wszystkich Świętych zapalić dodatkową świeczkę – dla zaginionego. Niektórzy uznają to za świadome postawienie krzyżyka na osobie, która przepadła bez wieści. Na to nie chcą się zgodzić. Nawet jeśli skrycie zdają sobie sprawę, że zaginionego nie zobaczą już nigdy.
Nie oznacza to jednak, że rodzina nie chciałaby pożegnać zaginionego w godny sposób. Chciałaby, ale mając pewność co do jego losu. Wiedzę, która dawałaby punkt oparcia po latach bezowocnych poszukiwań.
Psychologia wyróżnia zjawisko niedomkniętej żałoby, kiedy mimo wieloletniej fizycznej nieobecności osoby zaginionej jej tajemnicze odejście jest jak jątrząca się, niezdolna do zabliźnienia rana. Sytuacja, w której okoliczności śmierci są znane, a rodzina organizuje zmarłemu pochówek, żegna się z nim i pozwala swobodnie popłynąć łzom, umożliwia przejście wszystkich etapów żałoby. Zapalona na grobie świeczka staje się wówczas symbolem pamięci, a grób – miejscem, w którym tę pamięć można pielęgnować. Prawidłowo przeżyta żałoba przynosi ulgę. W przypadku zaginięcia rodzina zostaje zawieszona w próżni. Potwierdzona i pewna wiadomość o losie zaginionego najprawdopodobniej dałaby ukojenie, nawet jeśli okazałoby się, że poszukiwany nie żyje. Najboleśniejsze są przypuszczenia, że zaginiony cierpi, jest przetrzymywany, torturowany. Ten strach dotyka przede wszystkim rodziców zaginionych dzieci. Zaginięcie bez śladu jest związane ze strachem i niepewnością rodziny, ale zarazem z niegasnącą nadzieją na rozwiązanie sprawy. Z czasem jednak nawet nadzieja tli się niemal niewidocznie.
Jak traktowani są trwale zaginieni od strony prawnej? Zdarza się, że osoba, która zaginęła nie kilkanaście, a kilkadziesiąt lat temu wciąż figuruje w różnego rodzaju dokumentach: w ewidencji ludności, na listach wyborców, w księgach hipotecznych, w rejestrach osób uprawionych do renty czy emerytury. Oficjalne poszukiwania prowadzone przez policję trwają dziesięć lat., a w przypadku osób, które przekroczyły siedemdziesiąty rok życia – tylko pięć. Jeszcze inaczej wygląda sprawa, gdy mamy do czynienia z zaginionym dzieckiem – szuka się go do dnia, w którym skończyłoby dwadzieścia trzy lata. Jeśli chodzi o zaginionych poniżej siedemdziesiątego roku życia, ich dane jeszcze przez piętnaście lat po oficjalnym zakończeniu poszukiwań są przechowywane w policyjnych archiwum. Z kolei dane osób powyżej siedemdziesiątego roku życia usuwane są już po pięciu latach od zaginięcia. Po ustaniu poszukiwań możliwe jest formalne uznanie zaginionego za zmarłego. W tym celu należy zwrócić się do sądu - nie jest możliwe przyznanie statusu zmarłego w sposób automatyczny. Zresztą zakończenie poszukiwań przez policję nie oznacza, że o zaginionym zapomina rodzina – ta w dalszym ciągu może prowadzić poszukiwania na własną rękę. Uznanie po latach za zmarłego mogłoby jednak dopełnić żałobę – na przykład dzięki umożliwieniu stworzenia symbolicznego nagrobka. Gdyby jednak okazało się, że oficjalnie uznany za zmarłego żyje, zostałby natychmiast przywrócony do życia przez sąd.
Niektórzy ludzie nie chcą uznania zaginionego za zmarłego z powodu społecznego ostracyzmu. Co więcej – postanowienie to oznacza usunięcie danych z policyjnego archiwum. Wyklucza tym samym znalezienie przez policję ciała, bo nawet jeśli odnajdowane są zwłoki, których tożsamość nie jest znana, nie łączy się tego z uznanym za zmarłego zaginionym. Bywa jednak po prostu tak, że uznanie osoby zaginionej za zmarłą nie jest nikomu potrzebne – na przykład nie posiadała ona żadnego majątku, była skonfliktowana z bliskimi lub stosowała wobec nich przemoc. Trzeba jednak pamiętać, że o zaginięciu należy powiadomić takie instytucje jak Urząd Skarbowy czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Wiele osób unika tego, nie informuje o zaginięciu i bezprawnie pobiera należne zaginionemu środki. Tymczasem renta czy emerytura przysługuje rodzinie dopiero wtedy, gdy zostanie on uznany za zmarłego. Jak wygląda procedura? Ponieważ brakuje namacalnego dowodu w postaci karty zgonu, sąd musi przeprowadzić postępowanie, w toku którego zbadane zostanie prawdopodobieństwo śmierci. Z wnioskiem o uznanie osoby za zmarłą występują najczęściej potencjalni spadkobiercy oraz małżonek. Jeśli sąd uzna, że zgon jest prawdopodobny, rozpoczyna się postępowanie o stwierdzenie zgonu. Wiąże się to z publikacją w ogólnopolskim dzienniku lub czasopiśmie ogłoszenia, które informuje o wszczęciu postępowania w sprawie uznania osoby za zmarłą. Ma to na celu zminimalizowanie prawdopodobieństwa, że zaginiony człowiek żyje, i ewentualne poinformowanie osoby, która celowo zerwała kontakt z bliskimi, że w najbliższym czasie może zostać uznana za zmarłą. Chociaż podstawową granicą czasową po przekroczeniu której istnieje możliwość uznania danej osoby za zmarłą jest dziesięć lat, to na przykład w sytuacji katastrofy lotniczej lub morskiej jest to zaledwie sześć miesięcy. Jeśli jednak samolot lub statek zmierzający do określonego celu zaginął, okres ten wydłuża się do roku (począwszy od planowanego dotarcia środka lokomocji do miejsca przeznaczenia).
Decyzja o wszczęciu postępowania w sprawie uznania za zmarłego z pewnością nie należy do najłatwiejszych. Trzeba pamiętać, że każda sytuacja jest inna, a rozpoczęcie tego typu procedury to prywatna sprawa bliskich, która jednak nie ma zazwyczaj nic wspólnego z pragnieniem uśmiercenia osoby zaginionej, a niemal zawsze poprzedzona jest latami bólu, lęku i niepewności co do losu ukochanej osoby.